poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Banalność bieli

      Tak dawno wśród poezji myśli graliśmy na białych skrzypcach, ciągnęliśmy mlecznym smyczkiem kokosowe struny. Staliśmy na śnieżnej scenie. Jedliśmy między oddechami dym, który przyćmiewał kolory sali. Poruszaliśmy się wśród nikłej ciemności jedynie fragmentem otoczonym banalną bielą.
       Wtedy graliśmy wytrwale, choć łzy spływały po twarzy, ubrania przemarzały a serca obezwładniła powoli czerń. Razem i osobno wśród monotonnych dźwięków uroczej poezji. Pięknej bieli myśli, w której nikt nie mógł nam naskoczyć i zdewastować własnego ja.
        Niczym małe wróble wśród drobnych igieł. Dwójka ludzi o płci nieznanej, o bladej cerze i bieli w sercach — tym byliśmy dla nas o trzeciej nad ranem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz