Apeiron.
Zamknij oczy, poddaj się fundamentalnej zasadzie stworzenia wszechświata. Niech to podstawowe tworzywo dosięgnie i ciebie. Opuszkami niewidzialnych palców dotknie zmarzniętej twarzy. Otuli cię ze wszystkich stron, choć nikt inny go nie zauważy. Delektuj się grecką nazwą bezkresu, smakuj jej brzmienie, każdą literkę, szanuj wydobywający się z twych ust dźwięk. Pozwól mi rozbrzmieć w twoich uszach, wchłonąć przez małżowinę i uderzyć o bębenki. Otwórz swą wyobraźnię na pojęcie Anaksymandra. Zrozum je i przyjmij jako jedyną prawdę we wszechświecie. Zrozum je tak, jak nikt inny nie potrafił zrozumieć.
Odnajdź w tym słowie jedną powtarzającą się melodię, odnajdź w tym jednostkę tłumaczącą wszystko - twoje czyny i decyzje, jednostkę nieokreśloną i wieczną. Arche nieskończoną, wijącą się wśród malutkich cząsteczek, przemieszczającą się od zawsze do nieskończoności.
Żyj, tak jakby słowo te było lekarstwem na wszelkie bóle.
Żyj ze świadomością, że zawsze tak było. Okropny, wieczny bezkres trwonił wszelkie uczucia, omijał je, bawił się nimi, obserwował. Robił co tylko mu się podobało, jako jedynemu tłumaczeniu rzeczywistości.
Żyj i wiedz, że jesteś tylko marionetką ruszających się cząsteczek i atomów, że jesteś tylko obiektem badań na potwierdzenie wymyślonej tezy.
Pamiętaj.
Później był ogień, a także żywioły, a potem Bóg, teoria Darwina — wszystko to tłumaczyło twoje istnienie. Zagłębiało się w duszę. Obdzierało Psyche z ochronnych warstw, zaglądało do środka ciała, chwytano serce - analizowano jego rytm. Przysłuchiwało się twemu człowieczeństwu, podważało je, wyróżniało i naśmiewało się z niego.
Tylko po to, by poznać fundamentalną zasadę rządzącą wszystkimi.
Wszystko było po to, aby dać upust swoim myślom i wyobraźni — oddać się w ręce innych sił, które trzymały nasze ciała na niewidzialnych nitkach i ciągnąć za nie, pragnęły, abyś nadał im imię. Określił ich istnienie, pokazał wszystkim, że dana niewidzialna, zagęszczona przestrzeń jest wśród nas. Potwierdził to zdobytymi dowodami na każdą możliwą teorię.
Spójrz.
Apeiron.
Bezkres.
Jak to melodyjnie brzmi?
Masz zamknięte oczy. Słyszysz szum fal uderzających o strome zbocza. Woda zagnieździła się w małym fiordzie, otuliła się cieniem wysokich skał. Zalana dolina polodowcowa odsunęła się od bezkresnego oceanu, woda wbiła się w ląd, próbując przedostać się przez twarde ściany. Stukała w nie kolejnymi cząsteczkami, armią kropel atakowała przeciwnika. Poległe w walce fruwały w stronę nieba, dotykając bosych, delikatnych stóp. Włóczniami muskały twoją skórę, pozostawiając na niej cień wilgoci.
Apeiron.
Masz zamknięte oczy. Czujesz muskające cię złożone cząsteczki. Zieleń tańcząc, poruszana przez wiatr, ostrożnie decyduje się na kontakt z twoją dłonią. Nieśmiało pochylana do przodu, kłania się twardemu naskórkowi. Drugorzędowy kolor malarski odbija lekkie promienie ciepłego słońca. Zieleń - wyobrażasz sobie odcień źdźbła, jego fakturę i kształt. Oczami wyobraźni widzisz pochyloną sylwetkę panny nad cielistym, ogromnym kształtem.
Twoje myślenie jest wolne, możesz przyjąć każdy fakt i podważać go na swój sposób. Masz możliwość tworzenia własnej, wyobrażonej rzeczywistości, kierującej się wymyślonymi zasadami, niepodważalnej w twojej podświadomości.
Otwierasz oczy.
Apeiron.
Twój własny bezkres zawarty w kilku pozytywnych dla ciebie odczuciach. W twojej własnej definicji wolności, kłócącej się z wszystkimi innymi. Nie powinieneś jej zatem tak nazywać, ale jeszcze nie potrafisz nazwać wymarzonej wolności. Posługujesz się tylko znanym pojęciem. Unosząc nogi w przestrzeni, tuż nad bitwą kropel, myślisz o swoim jestestwie. O tym, kto jeszcze ma nad tobą kontrolę, i jak inni ludzie nazwą ten przedmiot lub osobę, tę jedyną prawdę, która ukryta przez nieskończoność nie potrafi ujawnić nam swojego prawdziwego imienia. Odnajdujemy miliardy znanych nam nazw, potwierdzamy je dowodami, budujemy tezy.
Ty masz swój własny zasób słów, określający twoje uczucia i twoją grę we wszechświecie.
Apeiron.
Znowu masz zamknięte oczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz